Boeing przeprowadzi szereg zmian konstrukcyjnych w 737 MAX, które zapobiegną ewentualnym eksplozjom drzwi awaryjnych. Jest to pokłosie styczniowego „incydentu” – podczas wznoszenia się B737 MAX 9 Alaska Airlines z kadłuba wyrwany został panel, pod którym zamaskowane były nieaktywne drzwi awaryjne.
Ostatnie lata dla Boeinga były bardzo trudne. Presja czasu i konkurencja Airbusa sprawiły, że „Liniowce Marzeń”, krótko po certyfikacji, zostały uziemione. Błędnie zaprogramowany system MCAS doprowadził do dwóch katastrof z udziałem B737 MAX. Z kolei
styczniowy „incydent” nasilił skalę problemów, a audyt Federalnej Administracji Lotnictwa wykazał
„duże zaniedbania” produkcyjne. Wybór
Roberta Ortberga na stanowisko dyrektora generalnego Boeinga ma zapewnić amerykańskiemu producentowi samolotów lepsze czasy.
Lotniczy holding pracuje nad
przeprojektowaniem systemu przeciwoblodzeniowego boeingów 737 MAX, a wkrótce rozpocznie prace nad zmianami konstrukcyjnymi wąskokadłubowych samolotów, które mają zapobiec ewentualnym eksplozjom drzwi awaryjnych, które, jeśli jest to większy wąskokadłubowiec nowej generacji, są zamaskowanie-umieszczone pod oknami. Mocniej mają być także dokręcane śruby, aby nie poluzowywały się w trakcie eksploatacji samolotu przez linie lotnicze.
Amerykańska Krajowa Rada Bezpieczeństwa Transportu oświadczyła, że nadal nie zostało ustalone, kto podczas produkcji usuwał i ponownie instalował zatyczki śrub w drzwiach awaryjnych wąskokadłubowego samolotu. W ramach śledztwa ustalono jednak w feralnym B737 MAX 9 brakowało czterech kluczowych śrub. Nowe i wymuszone prace konstrukcyjne zajmą około roku, a zmianami objęta będzie cała światowa flota wąskokadłubowców nowej generacji.